Strona:B. Ostrowska - Narodziny bajki.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.



Przy ogromnem wrzecionie, od którego spływa naokoło różnobarwnemi smugami lśniąca przędza snu — siedzi wróżka. Głąb otwarta na czarodziejski gaj, gdzie wije się żywe źródło, złote w zachodzącem słońcu.

Wróżka.  Przędę sny, przędę sny,
Nić ze słońca, nić ze mgły,
Przędę lny, lny pajęcze,
Barwne siecie, barwne tęcze,
Wij się, lnie, cienko wij!
Śnij się, śnie, ciche śnij!

Trzeba wiele uprząść lnów,
Trzeba wiele wysnuć snów,
Trzeba tyle, by mą nić
Wszystkie dzieci mogły śnić.
By nie zbrakło dla żadnego
Snu dobrego, snu ładnego,
By zaleciał wszędzie, — hen,
Ten, co dłoń ma przędzie, — sen.

Pracowałam długo już:
Do wieczornych złotych zórz…
Może dość już będzie przędzy,
Trza się chatą zająć prędzej.
Kołowrotku dobry mój,
Przestań wić się! dość już! stój!