Strona:B. Ostrowska - Narodziny bajki.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

Skrzaty moje: cyt! cyt! cyt!
Słońce spadło za gór szczyt…
Skrzaty moje, wierne skrzaty,
Czas do pracy! czas do chaty!
Wypełzajcie z mysich dziur!
Cyt! cyt! cyt! Szur! szur! szur!

Ze wszystkich stron wybiegają cichutko w tanecznym korowodzie szare skrzaciki — krasnoludki.

Skrzaty.  Z szarych sit sypmy cień!
Cyt! cyt! cyt! Dzeń! dzeń! dzeń!

Wróżka.  Dosyć tanów, skrzaciki!
Dużo czeka was pracy!
Lecz wyście nie próżniacy!
Dzielne z was robotniki.
Dalej, śpiesznie a żywo
Mierzyć moje przędziwo!
Zwijajcie przędzę z motka!
Każdy od kołowrotka!
Każdy za swoją tęczą!
Słyszcie, jak nitki brzęczą!
Żywo! Żywo, skrzaciki,
Do taktu tej muzyki.

Skrzaty, tańcząc, zwijają przędzę w wielkie, lśniące, tęczowe kłębki snów.

Wróżka.  Dobrze! dobrze! wciąż prędzej!
Więc uprzędłam dość przędzy?
Każdy ma już swój motek?
Odsuńcież kołowrotek!
Teraz niech każdy leci
Zamieść sny te do dzieci
I schować pod poduszką
W każde dziecinne łóżko.