Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —
— Dzięki ci, panie strzelcze — odrzekły — obiecaliśmy nie pić innego napoju, tylko wodę.
— Woda jest niezdrowa — ozwał się znowu — wreszcie wodę piją tylko prostacy, wy wyglądacie na pańskie dzieci, zapewne należycie do możnego jakiego króla?
— O, nie, wychowane jesteśmy w zamku, a ojcami naszymi są ci oto panowie, sadzący żołędzie. Powiedz nam, o, panie, co mamy robić, aby czar opadł z tych nieszczęśliwych?
Słysząc to, strzelec wylał mleko na murawę i rozgniewany odszedł od stroskanych i ździwionych dzieci.
Amelcia i Florek podbiegli do swych ojców i zaczęli im dopomagać w sadzeniu. Pracowali przez dzień cały, na co ojcowie ich bynajmniej nie zwracali uwagi, poczem głodni usiedli na pagórku, zajadając swe ostatnie ciastko.