do zamku swego ojca. Tak się dziwnie złożyło, że obaj panowie wcześnie utracili swe żony. Wtedy przyjaźń ich jeszcze się zacieśniła. Alma miała starą piastunkę, kobietę mądrą i dobrą, toteż Czarny Pan chętnie powierzał synka jej opiece.
— Drogi przyjacielu — powiedział raz Biały Pan — nasze dzieci tak się kochają, że nie chciałbym ich rozdzielać, może więc weźmiemy jednego nauczyciela dla obojga. Niech się razem uczą.
Pan Czamy zgodził się chętnie i po paru tygodniach na zamek jego przybył uczony z dalekiego miasta. Od tej pory pół dnia spędzały dzieci w zamku Pana Czarnego na nauce, po lekcjach zaś bawiły się w ogrodach Pana Białego pod okiem piastunki. Janko otaczał czułą opieką młodszą nieco Almę i przykładał się pilnie do nauki, żeby móc jej wyjaśnić to, czego na lekcji nie pojęła. Dziew-