czynka też uczyła się z zapałem, chcąc zrobić przyjemność przyjacielowi.
Obaj panowie czuliby się zupełnie szczęśliwi, gdyby nie wspomnienie wcześnie zmarłych małżonek. Ale czas goi szybko ból serca, toteż wesoło i pogodnie płynęło życie w sąsiadujących ze sobą zamkach.
Pewnego dnia powiedział Pan Biały do swego przyjaciela:
— Wiem, że dbasz o ludność twych wiosek, tak samo jak ja. Ja mam las, a przez twoje ziemie płynie szeroka rzeka. Ty pozwalasz okolicznym mieszkańcom łowić ryby w rzece, ja moim dostarczam co roku opału na zimę. Twoi nie mają jednak drzewa, a moim brak ryb.
Jeszcze nie skończył, a już Pan Czarny domyślił się, o co chodzi, i wyciągnął do niego rękę:
— Zgoda, przyjacielu, pozwolę twoim ludziom łowić ryby, a moim powiem, że dostaną opał na zimę z twoich lasów.