Ta strona została uwierzytelniona.
∗
∗ ∗ |
Sny dziecinne pachniały wanilią.
Jak oderwać to życie od trwogi?
Te dni jak małe bożki w oliwkowym lesie —
— wyrosły z nich dorosłe wilki i ogień
opalił sosny strzelistych uniesień.
Takie to dzieje, matko. Boli wiatru kolec
wbity w dwudziestą jesień kiedy umiem
już najtrudniejsze słowa. Na pękniętym stole
umierają kwiaty — suche deski trumien.
Dusi las zdarzeń przerosłych. Nic więcej.
Matko
jeszcze jednym uśmiechem z przed lat dwudziestu
przywróć mi wzrok dla świata
dziecięcy.
dn. 26 / październik / 40 r.
Mamie
Krzysztof.