Strona:Baczyński - Autografy utworów poetyckich (1939-1943).djvu/124

Ta strona została skorygowana.

Poco nierozwiązane dniem odpoczynki obiecać?
Maski z twarzy nie zdejmiesz, przemęczony aktor.

Zewsząd tysiące kroków samotność odszczeka.
Nie nadsłuchuj:
wokoło miasto oddycha jak traktor.

Na nagrobku ulicy nie odczytasz przeznaczeń i wspomnień
Ludzie szeregi zwierciadeł — twarz odbiją tak samo znużoną

Dni korowodami chodzą ode mnie i do mnie.
Jak przeznaczenie:
Ulicą przechodzi, która nie jest spojrzeniem, a mogła być żoną.

Nic. Gwiazdom przeznaczonym filister —
— twarz w zmarszczki powoli układa
komety zerwane dogasły tak dawno w fabryczny komin
nie przejedziesz drogą wrzącą w mgławic wodospadach
omiń.

Jesienią, życie ujrzane przez jesień;
Wiatr liście, godziny żółte odrywa od pragnień.
Przez gorycz w gorycz dnia nie przeniesiesz
Wiatr podpowiada milczenie.





🞶
Autorowi nie można zarzucać złej wzgl. nieodpowiedniej tematologii. Wynika ona bowiem z jego jaźni tak, czy inaczej uformowanej urazami i przeżyciami psychicznymi wogóle.[1]




  1. Przypis własny Wikiźródeł W rękopisie tekst przekreślony czerwoną kredką.