Rzekłbyś — kwiat rozwijający się, różowo-biały.
Jest to dłoń z której wykwita drgający słup ciepła.
Jest to dłoń twoja egzorcyzmująca od mijania nieuważnego.
Jest to dłoń błogosławiąca.
Jej przypomnienie pozwala zostać człowiekiem.
Jej rzeczywistość pozwala zostać ogromnym kotem, z zażenowaniem nucącym swe pieśni wojenne pod strumieniem jej milczącego wyzwania.
Ona każe myśleć o zwierzętach zamkniętych w klatkach w dzień upalny, którym się objawia strumień biały, strumień nadzieji, który nie pozwala zamknąć raz otwartych oczu.
Ona dotknięciem najcichszego z zapachów, każe żyć gdziekolwiek obudzę się idąc po tym gościńcu pośród rozdeptanych czasem szkieletów.
O dotknij nią rzeczy, dotknij nieba nalanego po brzegi wiecznością, dotknij obojętności ciał zmarłych, dotknij ludzi wokoło i przemień w jeden potok drgającego ciepła które dąży w milczeniu.
Uczyń z lilji twej dłoni namiot biały, jak namiot wojsk archanielskich i jak namiot zielonego żuka i daj mi usnąć w nim tak, abym przez sen nie szedł po tej drodze przedłużonej w nierzeczywistość, abym usnął w Tobie i w Tobie zbudził się zwycięzcą tego człowieka w liljowym płaszczu, który odwiedza mnie co wieczór i z kamienną twarzą opowiada mi dzieje przeraźliwe, a małość i szatana nazywa po imieniu.