W dzień co w blasku jak popiół syczy
szedł w obłoki płaczący rycerz
dymkiem jakby, a jakby parą
z rzeki wracał, gdzie przeżył starość.
🞶
Pieśń V. o chmurze purpurowej
Na obłokach gwiazdy leżą
pośród słońca złotych zwierząt,
pośród prężnych kotów smutku,
pośród lasu jak smugi dymu,
pośród białych krzaków zimy,
pośród ptaków zapatrzenia
oczyszczona ogniem ziemia.
I był rycerz w tych błękitnych wodospadach blasku,
to powracał, to umierał, sunął mleczną górą,
to wyginał się nad łąki pastoralną laską,
to opuszczał się podobny ognia złotym sznurom.
A wiatr niósł nad czarne gmachy pożogą pożarte,
gdzie leżały porzucone miasta pragnień martwe,
gdzie tak wiara spopielała jak popieli trumny
i jak ręce odrzucone — kościołów kolumny.
I nad domem stanął rycerz jako obłok krwawy,
nad rozdartym snem płomieni strasznej, ludzkiej sprawy
i zobaczył ukochane ręce, które w czas
jak je rzucił tak zostały przybite na płask.
I te oczy pragnień pełne i te usta głodne pieśni.
Zmienił rycerz skrzydła z ognia — serce łzami ucieleśnił.
Śpiew liry:
Krwawy deszcz na błonia padał
Hej dąb na błoniu stoi.
Krwawy deszcz o snach powiadał
Hej, hej dąb na błoniu.