Był sobie raz człowiek — zwyczajny, który nie różnił się niczem od innych zwyczajnych ludzi, chyba tem tylko, że był szczęśliwy. Jak się to stało, skąd przyszło, tego nawet nie umiał on sam opowiedzieć. I nie umiał także opisać swego szczęścia. Mimo to wiedziano, że jest szczęśliwy, bo się śmiał często i kochał słońce i małe dzieci, — więc czasem przychodzili do niego ludzie ci, którzy sami nie byli szczęśliwi i prosili go: „Mów nam, jak szczęście wygląda...“
A on za każdym razem chciał mówić, bo nie był zazdrosny, lecz owszem pragnął, ażeby wszyscy, jak on, śmieli się często i kochali słońce i małe dzieci. Nie potrafił jednak nigdy opowiedzieć tak, aby go zrozumiano. Czuł sam, że połowa słów więzgnie mu w sercu, a jeszcze pewna część pozostaje na wargach,
Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/015
Ta strona została uwierzytelniona.