z uczni Zenona, którego zwą Stoikiem. Gdym mu powiedział, co myślę, skarcił mnie srodze, jako że oni wszyscy cnotę za największą rzecz mają i głoszą, że ona jedna życiu godność, wagę i cenę nadaje.
„On to, gdym dalej nalegał, aby mi cnoty rzeczywistą istotę pokazał, któraby sama dla siebie miała znaczenie i wartość, nie zasię w odniesieniu dopiero do bóstw jakichś lub ludzi: rzekł mi, iż w mądrości ją widzi. Tak tedy patrzyć począłem, zali mądrość jest w życiu ową rzeczą dobrą w samej sobie? I skłonny już byłem, o Aleksandryjczycy, przyznać, że tak jest w istocie. Czyż nie mądrość bowiem uczy nas korzystać z wszelkiego dobra na ziemi i czyż owo korzystanie nie jest właśnie mądrością? Sąć wprawdzie mądrości różne: i takie, które głoszą zaparcie się i wyrzeczenie i pogardę dobra wszystkiego, krom samych siebie, ale te nie nazbyt rozumnemi mi się wydają, a i wy, o Aleksandryjczycy, zgodzicie się zapewne ze mną pod tym względem! Zwłaszcza, że podejrzywam je, owe mądrości ponure, że gardzić każą rzeczami dobremi przeto jedynie, iż nie umieją wskazać sposobu, jakby je osiągnąć!
„Ale oto w tej chwili, kiedym chciał sławić
Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/076
Ta strona została uwierzytelniona.