Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/077

Ta strona została uwierzytelniona.

mądrość jako dobro prawdziwe i szukałem w myśli porównania, aby w obrazie pięknym wartość jej uczcić — w tej oto chwili zdało mi się, że mądrość jest podobna do klucza złotego, który zamczysty skarbiec otwiera... I przeląkłem się. Czyż bowiem nie jestem znów na fałszywej drodze, jeśli klucz chwalę, miasto skarbu, który za jego pomocą osiągam? Czyż nie ten skarb właśnie kluczowi wartość nadaje i cenniejszym robi z szarego żelaza wykuty, ale zdolny odewrzeć zapory, od złotego nawet i ozdobnie wyrobionego, który jednak nie trafia do zamku? A ileż takich złotych, lśniących a bezużytecznych kluczy w ręku ludzkich widziałem? Niezdolne są one otworzyć posiadaczom swym skarbu życia i przeto same natomiast się stawiają i mówią: Oto ja, klucz, skarbem jestem prawdziwym, a za temi drzwiami, które słuchać mnie nie chcą, niema już nic! — Ale i klucz właściwy kluczem jest jeno. Jakoż szalony jestem, jeżeli klucz cenię, miast szukać skarbu!“
Tu przerwał mistrz na chwilę i smutek udając wyrazistą twarzą, pojrzał nieco po zgromadzonych, którzy z małym wyjątkiem już naprawdę niecierpliwić się teraz poczynali, znudzeni mową zbyt mądrą i pozbawioną dźwięcznych