Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/081

Ta strona została uwierzytelniona.

lowidła na ścianach i przypatrywałem się posągom przez bogów zda się raczej niźli przez ludzi zdziałanych! A cóż mam mówić dopiero o pocałunkach waszych niewolnic i o uściskach dostojnych heter waszych, najumiejętniejszych zaiste na świata okręgu i godnych, aby im za miłość złotem trzykrotną wagę ich boskiego ciała płacono!
„Łaskawi byliście dla mnie, gościa, poznać was żądnego i gdy róże zwiędły o świtaniu dnia, w złotą obręcz przystroiliście czoło moje i daliście mi okręt, ażebym rano, wonną kąpielą odświeżony, mógł odpoczywać po rozkoszach nocy, kołysząc się z lekka w cieniu purpurowych żagli. A kiedym się zbudził, gdy upał mimo słony powiew morza począł już doskwierać, niewolnica naga, od Charyt snadź piękniejsza choć smagłej skóry, strusim wachlarzem znój z mego czoła odpędzała, podczas gdy rzezaniec dźwięcznousty czytał mi w głos przesłodkie strofy jońskich pieśniarzy...
„Dzięki wam czynię, łaskawcy, dzięki, nauczyciele moi niezrównani! Oto już wiem, że dobre jest to wszystko, co cieszy, dobre jest użycie i dostatek jest dobry, który pozwala kupić wino i sztukę i piękne kobiety. Wyście mnie nau-