Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.

stępnej chwili, jeśli jeden fałszywy ruch jeno uczyni! Króla zapytajcie, co zgiął do nóg nieprzyjacioły swoje i rękę żelazną na dziesięciu ludach i na stu miastach położył! Oto stanął na tarasie swego pałacu i patrzy na kraj ujarzmiony, patrzy na lud i wie, że go nienawidzą, bo jest potężny — i dobrze mu z tem, że dzisiaj jest potężny. A jutro...? czyż jutro dlań istnieje! — Czyż myśli o jutrze wódz, który dzisiaj bitwę wygrał przeważną? Oto w zorzy wieczornej ociera z krwi miecz swój żarłoczny i patrzy, jak powiązanych jeńców wiodą mu do nóg a zaś rzucają zdobyte znaki pułkowe, — słyszy radosne okrzyki żołnierstwa, sławiące jego, zwycięzcę, mocarza, dzikie serce się w nim weseli, przepełnione uczuciem władzy i potęgi! — Czyż po stokroć on dzisiaj życia nie narażał, aby dożyć tej jednej chwili? czyż nie byłby gotów jutro życiem za tę chwałę zapłacić? Znacież wy rozkosz podobną alboli równą na ziemi szczęśliwość?
„A przecież większa jest jeszcze z podniesienia ducha w chwili nadzwyczajnego czynu płynąca! — A ja wam powiadam, iż nie dla sławy wielkie czyny się spełnia, lecz przeto, iż szczęściem są one dla pełniącego! — Otoście wszyscy wraz ze mną czytali o maratońskiej bitwie na