zrozumiałą, i wiesz teraz, jakim jestem nędzarzem, a przecież zdaje mi się, żem jest szczęśliwszy od ciebie, któryś jest Don Juanem, bo zachowałem w sobie pamięć boskiego snu, żadnemi układami z życiem nieskalaną, a ty...
— Ach! daj mi pokój — obruszył się rycerz portugalski, — to doprawdy wszystko jest śmieszne, co mówisz! Melancholję i niemoc obwozisz ze sobą po świecie i mnie nawet zaraziłeś niemi na chwilę... Poco mi szukać doskonałości, kiedy jej niema, poco się dręczyć myślą, że mogłaby być? — Cała mądrość w tem, aby w codziennem upojeniu zapominać o snach nieziszczalnych — i jeśli jest co podobnego do szczęścia na świecie, to ta rzecz jedynie! Bodaj cię jutro w turnieju zabito, żeś mi popsuł jeden dzień życia melancholją swoją!
— Bodajś ty zdołał zabić w turnieju tych wszystkich, którzy są szczęśliwsi od ciebie i którym ty w istocie zazdrościsz! — odparł Hamlet ze smutnym uśmiechem.
— Nie zazdroszczę nikomu, — rzucił Don Juan wyniośle, — a najmniej już szaleńcom, którzy od losu niemożliwych rzeczy wymagają!
— Don Juanie! Don Juanie! wszyscy wy-
Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.