i sam król nie wiedział, tak cała pieczara i cały ogród podkopany był na pomieszczenie bogactw niezliczonych.
Żona króla cudna Mirosława została porwaną pewnego razu przez olbrzyma Wiatronoga i choć rycerz Żelazny odebrał ją po długotrwałej walce i przywiózł z powrotem do króla, Mirosława gasła powoli z przebytego przerażenia, aż pewnego razu umarła na rękach zrozpaczonego króla, prosząc go, aby dla córek nie żenił się po raz drugi.
Król przysiągł i przysięgi dotrzymał. Pilnował córek jak oka w głowie, kochał je i kształcił wysoko.
I zdawałoby się, że możnemu królowi niczego już do szczęścia nie braknie, że te piękne marmurowe pałace, te skarby drogocenne i te cudnej urody córki powinnyby go uszczęśliwić...
Niestety, król miał wielkie zmartwienie i pomimo wielkich majętności
Strona:Balowe pantofelki.djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —