Strona:Beecher-Stowe - Chata wuja Toma.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
— 18 —

okrutnik w złości. — Choć tu Tomie do mnie!
A gdy stanął przed nim, rzekł: — Szkoda ciebie na pracę ciężką, zrobię cię dozorcą nad wszystkimi. Bierz tę kobietę i oćwicz ją za lenistwo.
— Przepraszam pana, — rzekł Tom — robić tego nie mogę, to niemożliwe.
Bicz żylasty spadł na twarz Toma, zalewając go krwią.
— Jakto? uważasz, że nie powinieneś bić tej kobiety, gdy ja rozkazuję?...
— Tak panie, ona chora i słaba... możesz mnie pan zabić, nie podniosę na nikogo ręki.
Legre straszliwym okutym obcasem uderzył nieszczęśliwego, aż ten upadł na ziemię z jękiem.
— Ciało moje należy do pana, — mówił dalej Tom, — ale duszy pan nie kupiłeś, duszy mej skrzywdzić nie możesz...
— Hej Sambo! Kwimbo! dajcie te-