Kompanja liczy przeciętnie 250 żołnierzy. Z punktu widzenia moralności żołnierskiej można tych ludzi podzielić następująco:
Dwudziestu pięciu z nich to żołnierze zawodowi i ochotnicy, którzy rozumieją przyczynę wojny i walczą z entuzjazmem. Dalszych dwudziestu pięciu to remigranci z różnych krajów Europy i z za Oceanu, którzy zdobyli sobie pewne doświadczenia życiowe i społeczne. Są to pod każdym względem wyborni żołnierze. Następnym pięćdziesięciu, przeważnie młodzikowatym, wojna sprawia widoczną przyjemność. Przeważną część kompanji (około 100 ludzi) stanowią ci, którzy w połowie zdają się na swój los, w połowie zaś chętnie z nim współpracują. Godzą się z faktem dokonanym i nie roztrząsają go wcale. Chętnie byliby pozostali w domu, ale skoro nastała wojna, nie wzbraniają się wypełniać swych obowiązków. Pozatem w każdej kompanji bywa około 40 nieokreślonych indywiduów, które w miarę okoliczności umieją okazać się to dzielnymi ludźmi, to tchórzami. Reszta to ludzie krnąbrni i niesumienni, niekiedy wprost szubrawcy, którzy jedynie z obawy przed sądem wojskowym niezawsze zdejmują maskę z twarzy.
Liczby te mogą się zmieniać, ale proporcje są podane dokładnie. Dodać należy, że duch żołnierski zależy także od usposobienia i charakteru dowódców.
Ale teraz nie czas rozwodzić się nad tem, co czyniono, by podtrzymać wzorowego ducha żołnierskiego w armji włoskiej, i czego w tej mierze zaniedbano. Jeszcze nadejdzie sposobność do tego rodzaju rozważań.
Wróciłem z placówki na wysuniętym cyplu górskim. Popołudniu zwykła strzelanina armatnia. Któżby się tem przejmował?