Jest to istna manja! Uległ jej także wielki Gaetano Zirardini który określał Benita Mussoliniego, jako „bohatera frontu wewnętrznego“.
Właśnie Mussolini nadesłał mi list prywatny, nie przeznaczony do ogłoszenia, ja jednak — narażając się na burę — list ten ogłaszam… nie dla Zirardiniego, którego nie bierze się w rachubę, ale dla większych i mniejszych Nie-Zirardinich, których pełno w Italji!
Ażeby wiedziano, na jakim froncie walczy Mussolini!
Kochany De Falco!
Wracam właśnie z ataku w strefie Alto Fella, gdzie ja i mój patrol ochotników-zwiadowców przez dwa dni i noc jedną byliśmy w ustawicznym ruchu.
Wszystko poszło jak najlepiej. Nasz ogień rozpoczął się zeszłej niedzieli o 3-ciej popołudniu. Nieprzyjacielską palbę karabinową ledwie że słychać było. Jak zwykle, pracowały działa nasze i nieprzyjacielskie. Gdy Austrjacy spostrzegli naszą obecność w lasku tuż przed ich pozycjami, zaczęli nas bombardować. Nie były to działa ciężkiego kalibru — zdaje mi się, że występowały tu głównie 75-milimetrówki, 105-milimetrówki, 120-milimetrówki i kilka 155-milimetrówek, — ale granaty sypały się dosłownie gradem co cztery, a niekiedy co dwie minuty. Artylerja nieprzyjacielska przeszukiwała w ten sposób i przesiewała cały lasek od góry do dołu, conajmniej przez dwie godziny. Jeden granat 12-centymetrowy wybuchł między mną i jednym z alpinów i zranił tegoż, na szczęście niezbyt ciężko.
Popołudniu mieliśmy względną ciszę, która niestety nie trwała zbyt długo. Z nadejściem nocy strzały karabinowe patroli wywołały ponownie strzelaninę armatnią. Następnie