„Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego jest wielką nadzieją naszych czasów. Wszystko możemy uzyskać dzięki wierze i miłości Serca Pana Jezusa. On sam, ukazując się błog. Małgorzacie Marji Alacocque, powiedział: „Nie zbraknie wam pomocy, na jaką tylko Mnie stać będzie.“ Patrzcie na Francuzów w bitwie nad Marną. Wszystko wydawało się stracone, gdy jenerał Castelnau miał myśl szczęśliwą, by wezwać pomocy Serca Jezusowego i poświęcić Mu całe wojsko. Rezultatem było cudowne zwycięstwo, które ocaliło Francję. My również pragniemy zwycięstwa i to podwójnego: zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi politycznymi, mającego zapewnić ojczyźnie naszej wielkość i potęgę, oraz zwycięstwa nad nami samymi, byśmy się podnieśli i oczyścili. Ale z drugiej strony, jeżeli chcemy, by oba zwycięstwa były wspaniałe, potrzeba nam środków wyjątkowych. I oto wskazane wam ofiarowanie się Najświętszemu Sercu Jezusowemu…“
Poczem następuje „Akt ofiarowania“, kończący się modlitwami: „Wierzę w Boga“, „Ojcze nasz“, „Zdrowaś Marjo“ i „Chwała Ojcu“.
Powtarzam, że nie wdaję się w komentarze, nie krytypuję tylko przepisuję, kopjuję ten… dokument.
Koniec roku. Msza w 7 p. bersaljerów i kazanie celebrującego księdza. Nie wiem, kto on; nie znam nawet jego nazwiska. Jeden z mych sąsiadów, który go słuchał, objaśnił mnie, że to Abruczyjczyk. Mówca biegły w języku, obdarzony dźwięcznym głosem, a co najważniejsze, Włoch w każdym calu. W jego kazaniu podobała mi się aluzja do „pokoju niemieckiego“, który byłby „pokojem zwycięzcy, kładącego swą stopę na piersi zwyciężonego“, gdy