Kapłan — tak mówią obrońcy celibatu, — jako namiestnik Jezusa Chrystusa, winien być Jemu podobnym. Wszystkie jego myśli i czyny mają być zwrócone ku rzeczom niebieskim. Godność jego daleko jest wyższą niż aniołów samych. Na jego słowo Syn Boży opuszcza niebiosa, zstępuje na ziemię i we Mszy Świętéj oddaje się na nowo Niebieskiemu Ojcu w pojednawczéj ofierze. Więc jakżeby mógł kapłan, powiadają oni, wzrok swój zwrócić na marne rzeczy tego świata, a serce swe przykuć do ziemi? Musi on być wolny od wszelkich więzów ziemskich, a żadna kobieta nie może dzielić się z Bogiem tém sercem, które ma należeć wyłącznie do Boga. Godność kapłana wynosi go ponad anioły, — dlatego téż życie jego na ziemi winno być podobne życiu aniołów w niebiosach. Żyć on ma jedynie dla dusz sobie powierzonych, — ma być ich przewodnikiem, ojcem, wzorem: jedném słowem — wszystkiem dla wszystkich. Zatém powinien być zupełnie wolnym od więzów ziemi, i prowadzić życie czysto niebiańskie. Tego zaś dopiąć może wówczas jedynie, gdy nie jest związany żadnym ślubem ziemskim, kiedy jest bezżennym.
W istocie! i my zawołamy, — piękny ideał! Ale niestety ideał tylko, — i to taki, do jakiego człowiek nie jest stworzony: — ideał przeciwny przeznaczeniu człowieka, gdyż ludzie podług wyroków Boskich mają rosnąć i rozmnażać się (Crescite et multiplicamini... Gen. Roz. 1 w. 28). O takimto ideale przeciwnym naturze, a przytém nie dającym się urzeczywistnić, ulubiony nasz poeta Szyller powiada równie pięknie jak prawdziwie:
Jak w murach więzienia, tak w mojém ciele
Dach z Boga zrodzony jest zamknięty.
Nie mogę zostać aniołem,
Więc z ciałem w jedności żyć muszę, abym był człowiekiem.
Lecz przypuśćmy, że rzeczywiście ta była, jak wyżéj, prawdziwa zasada do wprowadzenia celibatu. Pytamy się zaraz, czy celibat dokonał tego, czego miał dokonać? Czy bez-