Strona:Bezżeństwo duchownych.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.
—   22   —

się jawnie, — ale starano się zamaskować ją przez inne, których niewłaściwość wykazaliśmy powyżéj.
Przypatrzmy się teraz, w jakim stosunku Rzym pozostaje obecnie względem państw nowożytnych i prawych rządów.
Aby Rzym mógł lub chciał podlegać obcéj władzy świeckiéj, o tém żaden rozsądny człowiek i nie marzy nawet. Przypuszczeniu podobnemu sprzeciwia się już zasadnicze zdanie Rzymu i zawsze gotowa w ustach jego sentencya: „Masz być Bogu więcéj posłusznym, niż człowiekowi” — jak gdyby i świecka władza nie była również od Boga. O zgodném zaś, — wspólném działaniu Kościoła i państwa również nie może być mowy. Dowodzi tego historya przeszłości, — teraźniejszość pokazuje to jasno.
Jeżeli państwo żąda zwrotu lub odbiera swe prawa uzurpowane przez Kościół, Rzym nie ustępuje nigdy, — owszem skarzy się natychmiast głośno na gwałty, — zakłada przeciw wszystkiemu uroczyste zastrzeżenia i protesty, i spodziewa się znowuż odzyskać w przyszłości to, co traci obecnie.
Zwróćmy tylko swe spojrzenie na Austryą, która nareszcie rozbudziła się ze swéj apatyi, i wspina się pod wędzidłem, jakiém ją Rzym ściąga zbyt silnie. Czy tam jest mowa o ustępstwie władzy kościelnéj, albo chociażby o wspólném zgodném działaniu ze świecką władzą? Władza kościelna, zamiast pójść ręka w rękę z władzą państwową, kładzie jéj owszem wszelkie możliwe przeszkody na drodze postępu, aby nie dopuścić rozwinięcia się jéj instytucyi.
Rzym nie ustępuje, — pozwala się tylko zwyciężać, a wówczas narzeka głośno na gwałty i protestuje. Nie idzie ręka w rękę ze świecką władzą, i nie ustępuje nawet na szerokość palca. Teraźniejszość aż nadto dobrze to wykazuje. Dosyć jest zwrócić uwagą na najdraźliwsze kwestye, jakie się wywiązały między państwami i Kuryą rzymską.
Inaczéj jednak być nie może, gdyż rządy i społeczeństwa idą wciąż po drodze postępu, a Rzym postępu nie zna wcale!