Strona:Bezżeństwo duchownych.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.
—   24   —

Rzeczą odbywającego się teraz koncylium jest rozwiązać tę kwestyą. Oby Duch Święty oświecić raczył to zgromadzenie, iżby wyrok zgodny z prawdą wydało!...
Lecz nietylko koncylium, nie tylko Kościół jest interesowanym w téj kwestyi, ale także rządy i ludy.
Rządy nie mogą cierpieć, aby jednéj cząstce ich poddanych odjęte było prawo posiadania rodziny, bo inaczéj podkopywałyby własną swoją exystencyę. Nie mogą także ścierpieć, aby przeciwne naturze, a jak dowodzi historya, demoralizujące urządzenie istnieć miało nadal ze szkodą moralności ludów.
Zarzut, gdyby kto chciał go tu czynić, że duchowny sam dobrowolnie zrzeka się prawa posiadania rodziny, jest co najmniéj bezzasadny, bo przypatrzmy się zbliska, jak się dzieją rzeczy.
Zaledwie 21 lat wieku mający młodzieniec, albo często i znacznie młodszy, wstępuje do Seminaryum duchownego, gdzie zwyczajnie już po półrocznym pobycie zostaje wyświęconym na subdjakona, które to święcenie wiąże go już na wieki, i to wówczas, kiedy on jeszcze nie zna zupełnie co to jest życie, i nie jest w możności z rozwagą, zastanowieniem się i samopoznaniem, tak koniecznie potrzebnemi do wyrzeczenia stanowczo o losie całego życia, ocenić następstw swego przyzwolenia. A ileżto młodzieńców niestety wbrew ich własnéj woli, czy to przez przymus lub życzenie rodziców, czy przez niefortunne okoliczności majątkowe bywa znaglonych do tego kroku.
Nadto dodajmy jeszcze, że wielu bardzo duchownych wychowywało się od dziecinnych lat swoich, od najmłodszego wieku w tak zwanych Seminaryach dla chłopców, które w czasie teraźniejszym coraz więcej zakładać usiłują, aby niezamożnych chłopców usposobić do stanu duchownego.
Dzieci te pozostają zwykle w owych seminaryach dla chłopców aż do czasu, póki nie wstąpią do Seminaryum duchownego, z którego wychodzą w świat bez żadnego doświadczenia, i spotykają się oko w oko z tém burzliwém życiem, o jakiém dotychczas nie mieli najmniejszego wyobrażenia.