Strona:Białośnieżka.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

Białośnieżka. Wyszła na chwilę, zaraz wróci... Pozwól mi tu posiedzieć.
Królowa. Siedź sobie! Co mnie to może obchodzić!
Białośnieżka. Ty mnie mamo nie kochasz?...
Królowa. Nie lubię o tem mówić! Czy ci robię kiedy jaką krzywdę?
Białośnieżka. Nigdy!
Królowa. Daję ci takie same sukienki, jak i moim córkom rodzonym, jadasz to, co i one, bawisz się, jak i one, masz swą damę dworu... A wszak jesteś jeszcze dzieckiem...
Białośnieżka. O, tak, dobrą jesteś dla mnie, mamusiu, ale mnie nie kochasz! Nie popieścisz mnie nigdy!
Królowa. Pieszczoty nie oznaczają miłości! Ale dosyć o tem! Idź do swej damy dworu! Muszę list pisać...
Białośnieżka. Pocałuj mnie mamo!
Królowa. (zlekka całuje ją w czoło) No, dobrze! dobrze!
Białośnieżka. (wychodzi).
Królowa. Ach! to będzie moja rywalka, gdy urośnie na młodą pannę! Jaka piękna! Jestem wzburzona tem odkryciem... Tak dawno jej nie widziałam!
No, ale to jeszcze nie czas się martwić! Zanim wyrośnie to i zbrzydnąć też może!..