Strona:Biblia Wujka 1840 Vol. I part 1.djvu/73

Ta strona została przepisana.
68
Rozd. XXXVII.GENESISRozd. XXXVII.

lował miasto niego Adar, a imię miasta iego Phau: a żonę iego zwano Meetabel, córka Matred, córki Mezaab.

40.Te tedy imiona kśiążąt Ezaw według rodzayów y mieysc y imión ich: kśiążę Thamna, kśiążę Alua, kśiążę Ietheth,

41.Kśiążę Oolibama, kśiążę Ela, kśiążę Phinon,

42.Kśiążę Kenes, kśiążę Theman, kśiążę Mabsar.

43.Kśiążę Magdyel, kśiążę Hiram: te kśiążęta Edomskie, mieszkaiące w źiemi panowania swego. Ten iest Ezaw oyćiec Idumeyczyków.


ROZDZIAŁ XXXVII.

Józeph gdy swemi sny braty na się więcéy zruszył, ledwo że nie zabit od nich: za radą Judy, przedan pierwéy Ismaelitom, od oyca opłakany: w Egyptćie zaprzedan potem Putyfarowi.

1.A Iakob mieszkał w źiemi Chananeyskiéy, w któréy oyćiec iego był gośćiem.

2.A te są pokolenia iego: Iozeph gdy miał szesnaśćie lat, pasł trzodę z braćią swą, ieszcze pacholęćiem: y był z synami Bale y Zelphy, żón oyca swego: y oskarżył braćią swą przed oycem o grzéch barzo sprosny.

3.A Israel miłował Iozepha nad wszytkie syny swe, przeto, iż go był w starośći swéy urodźił: y uczynił mu suknią wzorzystą.

4.Y widząc braćia iego, że go miłował oyćiec nadewszytki syny: nie nawidźieli go, y niemogli nic łaskawie z nim mówić.

5.Przydało się téż, iż sen, który widźiał, powiadał braćiéy swéy: co było przyczyną większéy nienawiśći.

6.Y rzékł do nich: Słuchayćie snu mego, którym widźiał.

7.Zdało mi się, żeśmy wiązali snopy na polu: a snop móy iakoby powstał y stanął, a wasze snopy około stoiące kłaniały się snopowi memu.

8.Odpowiedźieli braćia iego: Izali królem naszym będźiesz? abo poddani będźiemy państwu twemu? Ta tedy przyczyna snów y mów, zazdrośći y nienawiśći żagwie przydawała.

9.Widźiał téż y drugi sen, który powiadaiąc braćiéy, mówił: Widźiałem przez sen, iakoby mi się słońce y kśiężyc y iedenaśćie gwiazd kłaniało.

10.Co gdy oycu swemu y braćiéy swéy powiedźiał, złaiał go oćiec iego y rzékł: Cóż się rozumie przez ten sen, któryś widźiał? Izali ia, y matka twoia, y braćia twoi kłaniać ći się będźiemy do źiemie?

11.Zayźrzeli mu tedy braćia iego: a oćiec milcząc rzecz uważał.

12.A gdy braćia iego, pasąc bydło oyca swego, mieszkali w Sichem,

13.Rzékł do niego Israel: Braćia twoi pasą owce w Sichimie: póydź, poślę ćię do nich.

14.Który gdy odpowiedźiał: Gotówem, rzékł mu: Idź, a obacz, ieśli się wszytko szczęśliwie powodźi braćiéy twoiéy y bydłu: a day mi znać, co się dźieie.

15.Posłany z doliny Hebron przyszedł do Sichem: y nadszedł go ieden mąż błądzącego po polu, y spytał, czegoby szukał:

16.A on odpowiedźiał: Braćiéy moiéy szukam: powiédz mi, kędy pasą trzody.

17.Y rzékł mu mąż: Odeszli

z miey-