Ta strona została uwierzytelniona.
— Winda blich!
— Winda suszarnia!
— Winda apretura!
Huczała komenda w tej głębokiej studni, a pan Pliszka cichy, cichszy, niż zwykle, i bardziej pokorny, jeździł, jak zwykle, równo, spokojnie, automatycznie.
Czasami tylko, gdy myślał o tych dniach buntów, płakał — ale płakał cicho, bał się, aby maszyny nie słyszały tej skargi.