jaki inny słuszny powód zahaczenia się ze mną, naprzykład, jeżeli się mu nos mój nie podobał, albo mina, lub chód, to co innego.
Mówiłem drwiąco, bo mnie zniecierpliwił; odwrócił się żywo.
— Dosyć tych kilka słów, abym powód miał — rzekł. — Po świętach się skomunikujemy. Tymczasem, spodziewam się, zostanie to między nami.
— Możesz pan być spokojny — odpowiedziałem — uregulujemy to na przewody, czy po przewodach, a tu w domu gościnnym u starostwa dajmy sobie pokój.
Skłonił się, ja jemu, wyszedł. Poznałem z miny pani Baranowiczowej, gdym się z nią spotkał przy święconem, bo tu ono cały tydzień trwało, że wiedziała już o wszystkiem. Wzrokiem uraźliwym, zwycięskim rzuciła na mnie, podwoiłem wesołość i nadskakiwania około Lorci; Kuźmiński chodził struty.
Nie mam się czem chwalić, bo mnie tak Pan Bóg stworzył i Jemu, nie sobie to winienem, ale jest i było zawsze ze mną tak, że na długą metę gniewu nigdy utrzymać nie mogłem. Łatwo mnie było rozsierdzić aż do pasyi, ale żebym się ze złością w sercu całe lata nosił! od tego mnie uchowała łaska Boża. Kuźmiński swojem wystąpieniem trochę mnie na siebie obruszył w pierwszej chwili, alem stygł już. Wiedziałem, że sobą nie władał, że go popychano, prawie mi go już żal było. Nie dałem mu w najmniejszej rzeczy poznać, żem żal jakiś miał do niego. Owszem przy stole, w rozmowie, zamiast się mu przeciwić i szukać zwady,
Strona:Biblioteczka Uniwersytetów Ludowych 24.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.