Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/114

Ta strona została przepisana.

wśród obywateli miasta życzenie, aby dotychczasowa klasa rozszerzoną została na kompletną szkołę żeńską, z siedzibą we dworze. Wszyscy przyłączyli się niedługo do tego planu, a prasa miejscowa poświęciła mu liczne artykuły.
Pastor Green namawiał Tomasynę wymonemi słowy, twierdząc, że nie może lepiej spożytkować swych zdolności i doświadczeń życiowych.
Prześlicznie byłoby, gdyby stare mury rozbrzmiały radosnym śmiechem dzieci i by właśnie tutaj przyszłe kobiety i żony przysposobiały się do stanowiska niezawisłego, zarówno w małżeństwie jak i poza niem.
Z tego punktu oglądany plan nabierał poniekąd symbolicznego znaczenia. Nie zwraca się dostatecznej uwagi na znaczenie przeczuć i przypadkowych wspomnień w sprawne kształtowania naszych postanowień. Tomasyna nie była wyjątkiem.
Praktyczną będąc, zadawała sobie pytanie, czy sangwiniczny, jak każdy reformator, pastor Green nie przecenia jej zdolności wychowawczych i czy podoła tak wielkiej pracy. Także rozum zmuszał ją do powątpiewania, żali osiągnie znaczne umoralnienie i niezawisłość nauczaniem języków i lepszą metodą wykładania dziejów.
Ale symbol wziął górę nad wątpliwościami rozsądku. Wydało jej się, że odnalazła swe istotne powołanie i dostała w rękę dziedzictwo Kurtów dla dokonania wielkiego dzieła wychowawczego. Szły stąd złe przykłady, niech promieniują teraz dobre. Miała w tem już wrprawę i postanowiła działać dalej.
Dodało jej to nowych sił...
Wzięła znowu pożyczkę i odrestaurowała dworzyszcze od piwnic do dachu.