Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/122

Ta strona została przepisana.

rzawszy towarzysza zabaw i najlepszego przyjaciela Augusty, Nils Hansen wybuchnął płaczem i wyszedł z pokoju, Pani Hansen również nie mogła znieść widoku Tomcia. Gdy pani Rendalen weszła, znajdowała się właśnie w wielkiej sali, zajęta zmarłą. Najmłodsze jej, dwuletnie dziecko siedziało na ziemi.
Laura podziękowała jej, że i dziś przybyła, zdawała się spokojną, ale zobaczywszy Tomcia z kwiatami, padła na krzesło i zalała się łzami. Dziecko zaczęło także płakać.
Tomcio nie mógł tego ścierpieć. Położył kwiaty, sam nie wiedząc gdzie, i wybiegł. Dostrzegł na białej pościeli czarne warkocze, zaśnioną jakby twarzyczkę, oraz splecione ręce, w których tkwił pęczek kwiatów wełnianki. Poznał, je zaraz po wstążce, którą były związane.
Szkoła stała się w tym czasie wielkim ciężarem dla Tomasyny. Zranione serduszko syna garnęło się do niej gorąco. Bała się o niego, albowiem to, co zaszło, stanowiło i musiało mieć aż nadto żyzną glebę dla marzycielstwa i uniesień niezdrowych. Dumała jakby temu przeszkodzić, nie zabierając mu tej wielkiej pociechy, jaką było wspomnienie. Zdumiała się tedy spostrzegłszy, że śmierć Augusty wywarła wprost przeciwny skutek.
Augusta bała się śmierci, a więcej może jeszcze nieśmiertelności. To też Tomcio postanowił nieugięcie zostawić ją w spokoju. Dzieci zazwyczaj przeraża myśl o wieczności. Karolek poruszał nieraz ten temat, ale Tomcio zmuszał go do milczenia i nie chciał słuchać. Miał przekonanie, że, usiłując myśleć o niej, tam, w zaświatach wieczności, działaliby wprost przeciw jej wyraźnej woli.