Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/124

Ta strona została przepisana.
XII.
Mowa.

Minęło lat czternaście...
Pewnego majowego popołudnia zaroiła się wielka aleja tłumami ludzi, spieszących do dworzyszcza. Kandydat filozofji, Tomasz Rendalen, miał wygłosić mowę inauguracyjną z powodu otwarcia hali ćwiczebnej, zbudowanej w podwórzu. Przy tej sposobności miał wyłuszczyć plan dalszego prowadzenia szkoły, której kierownictwo obąć zamierzał w sierpniu.
Wiedziano o tym jego planie już w czasie, kiedy pojechał na uniwersytet do Krystjanji, że postawił sobie to za cel życia. Od myśli tej nie odstąpił również, kiedy, po ukończonych studjach, uczył po różnych szkołach męskich i żeńskich, a także właśnie w celu zapoznania się ze szkolnictwem odbył kilkoletnią podróż po Niemczech, Szwajcarji, Francji, Anglji i Ameryce.
W Ameryce głównie, jak sam mówił, znalazł to, czego szukał, i dał do poznania, że w dzisiejszej mowie przedłoży cały tok swych badań i doświadczeń. To też wszystkich zaciekawiła wielce niezwykła ta przemowa.
Podczas kilku miesięcy, jakie minęły od jego powrotu, wystawił w podwórcu halę ćwiczebną, albowiem