Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/169

Ta strona została przepisana.

okręt, który miał oddać salwę honorową. Opowiadano także, że muzyka wojskowa pobliskiego miasta garnizowanego została zamówiona i przybędzie grać na pogrzebie.
Znamienitsi kupcy miejscowi i z miast sąsiednich, zgłosili się, by nieść trumnę z karawanu do grobu, a z różnych stron wybrzeża nadpłynęły parowce, pełne ludzi, zwabionych wieściami o niesłychanej uroczystości.
Gdy dzwony uderzyły w dniu pogrzebu, ulice zalane już były tłumami, a u furty cmentarza tłok panował wielki.
Żadna kobieta nie poważyłaby się pokazać, gdyby nie to, że zasilono policję ochotnikami z pośród obywateli. Uczennice, ich rodziny, oraz nauczycielki dostały dobre miejsce i porządek panował wszędzie, mimo to jednak zakotłowało i rozległy się sporadyczne okrzyki strachu, gdy zaczęły bić armaty i ujrzano czoło konduktu. Podniosło to jeszcze bardziej zaciekawienie.
Muzyka, minąwszy bramę, stanęła u muru cmentarza i grała dalej, karawan zatrzymał się, kupcy wzięli trumnę na ramiona, inni zaś zebrali wieńce i kwiaty, które już na niej nie znalazły miejsca i kroczyli w stronę grobu.
Jednocześnie Tomasz wyśliznął się z pochodu i ustawił swą białą gromadkę wewnątrz cmentarza, pod murem. Przeczekano, aż karawan odjedzie, i złączono się z pochodem.
Muzyka ucichła, a uczennice zaintonowały pieśń uroczystą i piękną. To przejście od muzyki dętej do wokalnej wywarło silne wrażenie. Pochód ruszył, poprzedzany sypiącemi kwiatki dziećmi, potem szły uczennice śpiewające, a za niemi trumna i od tej chwili przybrał cały obchód zgoła inny charakter.