Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/181

Ta strona została przepisana.

wało się, jakoby ku czci Mili cała szkoła odprawiała jakąś żałobną uroczystość.
Niebawem jednak ujrzała przed sobą w klasie nieznane dotąd oczy, grzbiet, kark i ramiona, zauważyła nowy głos, ruchy, a także nową suknię, płaszcz i kapelusz o tak pięknym kroju i świetnych barwach, jakich dotąd nie widziała.
Nowa uczennica była córką głównego kontrolera ceł, Holma, z Bergen, który miał brunatną twarz, wielkie ciemne oczy i kredowo-białe, kręte włosy. Był to dziwnie lękliwy człek, a pił tak, że jeno dzięki poparciu przełożonych nie usuwano go z urzędu. Miał dziesięcioro dzieci.
Tora, najstarsza z nich, wychówwała się od dwunastego roku życia we Francji i Anglji u wuja swego, maklera okrętowego, który zmarł teraz, zaopatrzywszy wychowankę w małą rentę. Mila wiedziała to wszystko, a Anna też raz oświadczyła, że Tora Holm jest ładna.
Nie było to jednak stosowne określenie. Torę zwrać należało „pięknością“, a przytem pociągała swremi zagranicznemi, rzec można, manjerami. Wszystkie uczennice godziły się co do tego.
Pierwszego dnia Mila nie spuszczała oka z Tory, która, zwrócona do niej plecami, zachowywała się niespokojnie, jakby czuła jej spojrzenie, na karku utkwione. Im się bardziej denerwowała, tem spokojniej badała ją Mila. W domu rodziców stał w bawialni marmurowy biust Augusta, który Mila zawsze podziwiała. Twarz tę ujrzała teraz przed sobą, osadzoną na dziewczęcej postaci. To samo czoło, kształt głowy, sklepistość policzków, wykres brwi, zaokrąglenie podbródka. Tylko oczy były o wiele żywsze w zestawieniu z martwem nieco i omglonem spojrzeniem cezara. Przytem wargi