Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/212

Ta strona została przepisana.

W mieście przyjęto związek śmiechem, wielu uznało nawet rzecz za nieprzystojną i niebezpieczną. Ale zdarzyło się, że wędrowna trup a aktorów dała przedstawienie w sam dzień obrad, a niewielu jeno członków zdecydowało się poświęcić obrady dla teatru. Uznano to powszechnie za próbę ogniową związku i zdecydowano, że wszystko w porządku.
Niebawem dał się we znaki brak ustaw. Każdy z członków mógł przesyłać prezesce bezimiennie wniosek porządku dziennego obrad i wnioski te uchwalano większością głosów. Pewnego dnia prezeska otrzymała wniosek, by związek obradował o nieśmiertelności duszy. Większość jednego tylko głosu przeważyła ten porządek dzienny, którego autorka zresztą wcale nie była członkiem związku.
Inny wniosek brzmiał: Pod jakiemi warunkami można zezwolić mężczyznom na noszenie wąsów? Był on pisany tym samym charakterem co pierwszy. Chcąc wyjść z matni, uchwalono uwzględniać tylko te wnioski, które zostaną podczas posiedzenia złożone na stole sekretarki. Zarzucił ktoś wprawdzie, że to niweczy nasadę bezimienności, ale polegające na swym sprycie członkinie wniosek ten uchwaliły.
Mimo, że jawność obrad była zupełnie wykluczona, obiegała po mieście wieść, że pewna wnioskodawczyni użalała się, iż mężczyźni nie dochowują ślubu czystości w tej mierze co kobiety. Przy tej sposobności Doesen „Francuz“ ukuł słynny epigram: Tora-Nora, ora pro nobis!
Pozatem nikt nie wiedział, nad czem obradują dziewczęta. Umówiły się, że nie będą reagowały na żadne pogłoski i to rozjątrzyło wszystkich.