Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/215

Ta strona została przepisana.

Zajęła dawne miejsce i była uprzejma dla wszystkich, nawet dla Mili, która nie usiłowała zresztą sprawy wyjaśniać. Uczyniła to, może nie bez jej wiedzy, Tora. Anna wysłuchała, a potem poprosiła o żółtą włóczkę, obiecując zwrócić ją nazajutrz.
Uczęszczała też pilnie na posiedzenia związku i interesowała się nim, ale nie brała czynnego udziału.
Tuż przed Bożem Narodzeniem został wezwany Tomasz, na wniosek Nory, by wygłosił odczyt o „Widmach“ Ibsena. Odmówił, zaproponował natomiast, że wygłosi krótki wykład na temat odpowiedzialności krewnych, dodając, iż z problemu tego możnaby wysnuć po należytem opracowaniu różne, nowe nauki moralne, a nawet wywołałoby to zupełny przewrót na niektórych polach wiedzy.
Wzbudziło to wielkie zainteresowanie, ale wykład był nierówny, pobieżny i jednocześnie wstrząsający. Dziewczęta słuchały przerażone zarówno wzburzeniem Rendalena, jak jego słowami, który na końcu wykrzyknął z mocą: Ci, którzy wprowadzają do rodzin swych choroby dziedziczne, ci, którzy żenią się, mimo że w ich rodzinach zachodziły przypadki obłędu, ci, którzy dla pieniędzy łączą się z upośledzonymi na umyśle, lub chorymi i płodzą z nimi dzieci, to ludzie gorsi od największych szubrawców, złodziei, fałszerzy, zbójów i morderców...
Coś mu się stać musiało. Pani Rendalen chodziła przez parę dni zapłakana, a samego Tomasza nie widziano także. Był zapewne w Krystjanji.
Po wykładzie zbliżyła się doń Anna i podziękowała w swój zwykły pretensjonalny sposób. Gdy odszedł, oświadczyła, że nie słyszała nic równie dobrego. Jedna tylko panna Hall stanęła po jej stronie, dziew-