Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/223

Ta strona została przepisana.

podkreślając niski stan w kraju tych wiadomości; które zdaniem jego mają największą dla szkoły wartość. Jął gromadzić zbiór kulturalno-historycznych rysunków i w ten sposób ożywiał zainteresowanie nauczycielki. Przez cały czas podróży pamiętał o tem i nadsyłał coraz to nowe rysunki, książki i dobre rady. Zaraz po powrocie do domu objął naukę historji, by jej pokazać co ma na myśli. Szło mu o rozwój, o całokształt zjawisk, a ilustrował to jasno i przejrzyście tablicami i mapami.
Wykład jego był jednostronny, ale silny i barwny, tak że obraz historycznego rozwoju występował wyraziście. Karen Lothe była zachwycona. Pociągał ją oryginalnością osoby swej i poglądów, przedziwnym talentem pedagogicznym, oddaniem się osobie, którą uczył, wykwintnym smakiem stroju i zachowania oraz dyskretnem i perfumami. Uzdolniona, dwudziestosześcioletnia dziewczyna nie spotkała dotąd nikogo, ktoby jej choć w przybliżeniu miał tyle co dnia do powiedzenia ciekawych rzeczy.
Trudności, jakie napotykał, i prześladowania wzmocniły tylko jej uczucie, które doszło do uwielbienia. Ale nie ujawniła go przed nikim.
Potem Tomasz objął kierownictwo szkoły, przychodził i słuchał, jak uczy, czasem biorąc w tem udział; czasem znów odchodząc bez słowa. To nie pokazywał się długo, to znów co dnia wykładał za nią przez, całą godzinę, lub chodził, milcząc po sali.
Przed samemi świętami Bożego Narodzenia zjawiła się Karen Lothe u pani Rendalen i oświadczyła, że nie może ni dnia jednego dłużej pozostać w szkole.
Na sam odgłos kroków Tomasza w kurytarzu napada ją, jak mówiła, drżenie, zaś w jego obecności