Wszystkie trzy uczuły, że należy się trzymać zdala od Karen.
Jakże mogły wpaść na tak szkaradny figiel i to podczas poważnych debat na temat stanowiska, honoru i odpowiedzialności kobiety?
Mila nie chciała mówić z koleżankami. W szkole trzymała się zdala, a gdy któraś przybyła w odwiedziny, zastawała drzwi zamknięte. Wszystkie czuły, że nadchodzi burza.
Nora nie mogła znieść, że Mila stroni od reszty, jakby tylko one trzy były winne. Pewnego też dnia wzięły ją na strony i zażądały usprawiedliwienia. Mila chciała odejść, robiąc minę obrażonej, ale to nie pomogło. Wówczas oświadczyła, że została namówioną do złego i nie chce z tego rodzaju sprawkami nic mieć do czynienia.
Za całą odpowiedź otrzymała spojrzenie zdziwienia ze strony Nory. Ale pod tem spojrzeniem oblała się rumieńcem.
Przyznała, że jest współwinną, ale nie chce się narażać na wstyd powtórny.
Wówczas spytały jej, czy sądzi, iż one się również nie wstydziły.
Po chwili oświadczyła im Mila trochę zpańska, że pod pierwszem wrażeniem strachu, wywołanem mową Karola Wangen, spytała ojca, czyby jej nie zabrał z sobą w podróż do Niemiec południowych. Przystał z radością, nie może się tedy cofać i wyjedzie za kilka dni.
Sprawiło im to przykrość, że Mila chciała tak zniknąć niepostrzeżenie, ale i Mila czuła, że zachowaniem swem dotknęła koleżanki, przeto stała się uprzejmą nad wyraz, w celu zatarcia wrażenia.
Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/244
Ta strona została przepisana.