Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/26

Ta strona została przepisana.

odejściem. Dlatego to dworzyszcze ma dotąd jedno jeno skrzydło. Nie udało się również panu Adlerówi dokończyć wieży. Wydatki, spowodowane tą całą paradą, zmusiły zarządcę do zaciągnięcia długów hipotecznych, tak dalece, że Christofersen nie miał z czego płacić procentów i dużo cennych parcel gruntowych musiano sprzedać z wielką stratą. Sprzedawano również place budowlane w mieście każdemu, kto mógł zapłacić. Wówczas już zaczęła się tedy parcelacja dóbr.
Brat pana Adlera, duchowny, pan Maks, biegły był w różnych sprawach, to też dopomagał dzielnie Torbjörnowi Christofersenowi we wszystkiem. Zamierzając tu skreślić wizerunek pana Maksa, proszę Boga, by mnie uchronił od wydania niekorzystnego sądu o nieboszczyku, który mi uczynił dużo złego. W owym to czasie zostałem, mianowicie, kościelnym i kantorem u Panny Marji. Nie będę tu marnował cennego papieru opisem sporu, dotyczącego puharu, kupionego po śmierci Kurta na licytacji i pozyskanego przeze mnie drogą spadku, nie wspomnę też o kłótni, jaka powstała, kiedy raz, podpiwszy nieco, chciałem odczytać kazanie z księgi doktora Marcina, a pan Maks wyszedł na kazalnicę i zbeształ mnie. Chcę zapomnieć o tych sprawach, pogrzebionych i spoczywających już pod ziemią. Nie dlatego też opisuję tutaj prawdę o panu Maksie, idzie mi jeno o pouczenie pokoleń następnych, jak dziwnemi drogami chadzała wola Pana odnośnie tego rodu, a także chcę przedstawić, jako miasto to zostawało pod szczególną opieką Boga, który je chronił jawnie i potężnie, karząc dotkliwie jego gnębicieli.
Od pierwszego dnia przybycia, pan Maks owładnął i rządził bratem swym, wszystkiem w dobrach, kościołem wraz z przynależnościami i całem miastem.