Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/262

Ta strona została przepisana.
XX.
Polowanie.

Wróciła do domu razem z ojcem, który zrobił z kolegami wycieczkę łodzią. Dzieci ucichły, Tora zaś zamknęła się w komorze i nie śmiała wyjść nawet, by zjeść kolację, chociaż była bardzo głodna. Potem musiała wpuścić siostry. Przyszło zaraz do zwady, gdyż włożyły nowe trzewiki i zniszczyły je niemal doszczętnie. Skończyło się na tem, że jedna z sióstr rzuciła jej trzewikami w głowę, poczem nastąpiła bitka. Rozgniewana krzykami matka zwymyślała wszystkie trzy, a Tora zasnęła wśród płaczu, jak dziecko.
Nazajutrz chciała pomagać matce w gospodarstwie, ale dostały jej się połajanki i drwinki. Matka powiedziała, że takie frymuśne panienki, to tylko zawada i nic więcej. Ale postawiła na swojem, to znaczy, pomagała dalej. Z uszczerbkiem własnym pomagała pieniędzmi ze swej małej renty, by nie dopuścić do nędzy, zato jednak rościła sobie prawo do pewnej samoistności. Przed samą kolacją kazała się zazwyczaj przewieść na drugi przylądek i szła albo do lasu, powyż dworu, albo do „gaików“, bo w domu były zawsze kłótnie i swary.
Z pewną trwogą w sercu mijała teraz Tora dom przy placu targowym, będący własnością Nilsa Fürsta,