Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/278

Ta strona została przepisana.

W białej sali są arabeski na błękitnem tle i ogromne obrazy. Jeden z nich malował Marek Larsson.. — nie wiem, co przedstawia... taki jakiś dziwny... Potem są tam kanapy i fotele, pokryte błękitnym jedwabiem i niesłychany świecznik z kolorowego szkła... przecudowny! U ścian trzymają lampy, bogato wyzłacane murzynki... prawdziwe dzieła sztuki! Dalej widziałam olbrzymi kominek marmurowy, złote zegary i wazy porcelanowe. Stoi tam także przedziwny stolik na kwiaty z japońskiej porcelany. Cóż to za rzadki okaz! Również chińskie i japońskie biurko z czarnego drzewa ze złoceniami... ej nie, one były w gabinecie... Ale wdałam się w opis. Nie miałam tego zamiaru i chyba skreślę, to wszystko bowiem znajdziesz w liście do Tory. Zaręczam ci, na całej północy niema takiego widoku, jaki się z wielkiego balkonu zamkowego rozpościera na sund, pełen żaglowców i parowców, oraz Helsingborg i Kronborg. Skądżeby się zresztą wziął gdzieindziej?
Wyobraź sobie, byliśmy także w apartamentach sypialnych. Nie wiem, czy to było na miejscu, ale tak się stało. Gwałt sobie zadać muszę, nie opisując tych komnat, oraz gabinetów Najjaśniejszych Państwa. Ach, czemuż nie widziałaś białego, jedwabnego obicia mebli królowej i jej biurka? A gabinet Najj. P... jakże skromny, a szlachetny! W sypialni Najj. P... spostrzegłam na poduszce dwa włosy. Zaraz mnie na nie wzięła chętka, zabrałam je niepostrzeżenie i schowałam pod kopertą zegarka.
Ale właśnie przypominam sobie pewne, ważne zdarzenie.
Gdyśmy wrócili do ogrodu, słońce oświeciło właśnie jaskrawo bramę. W tej chwili spostrzegłam jakiś napis na drewnianym filarze bramy. Podeszłam. Był w ję-