Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/289

Ta strona została przepisana.
XXIII.
Porachunki.

Z ciężkiem sercem szła pani Rendalen na rozmowę z synem. Stosunek ich zatracił oddawna charakter wzajemnego zaufania, potem był niezbyt dobry, a w czasach ostatnich wprost napięty. Ze strony Tomasza wyglądało to nawet na zerwanie, a pośrednictwo Wangena było wykluczone. Ile razy o tem wspomniał, Tomasz czuł się dotkniętym.
Przyczyniła się do tego okoliczność zgoła zewnętrzna i przypadkowa. Wedle umowy miała Tora Holm pomagać pani Rendalen w zajęciach, gdy jednak zachorzała, funkcje te objęła Nora. Miała ona inne zdolności i wzięła się do rzeczy inaczej. Pomiędzy innemi prowadziła też księgi handlowce.
Pewnego dnia, gdy Nora przeglądała i kontrolowała różne pozycje, przechodził właśnie przez pokój Tomasz.
— Cóż to za Tomasyna, pobierająca tak często pieniądze? — spytała go — Nie jest to matka pańska, bo przy takich pozycjach pisze zawsze „osobiste.“
— Tomasyna? — rzekł zdziwiony — Nigdy nie słyszałem o żadnej Tomasynie.
Zbliżył się, położył kapelusz przed sobą, a będąc krótkowidzem, musiał pochylić grzbiet nad księgą.