Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/335

Ta strona została przepisana.

ności Tory historyjki te przybrały inną, zgoła szkaradną postać.
A sposób życia teścia? I to zostało wydobyte na nowo. Nie było tam... broń Boże... zuchwałych uwiedzeń, niespodzianych, a skandalicznych wydarzeń i przygód. Wiedziano atoli o licznych, często jednoczesnych stosuneczkach, kosztownych podarkach i małych rentach dożywotnich. Znano też dzieci uchodzące za jego potomstwo, djabelnie doń podobne. Teraz wyszło znów wszystko na jaw, nawet „nieostrożności,“ popełnione przed dwudziestu laty. Prowincjonalne miasteczko ma nieprzyzwoicie dobrą pamięć... Niedawno jeszcze radowano się tem, że dar pani Engel spowodował dar drugi, tak, że ustać teraz musi „nieobyczajność“ w szkole. Dzisiaj wspomniano też piękny dzień pogrzebu pani Engel. To, co zamierzała uczynić jej córka, było shańbieniem pamięci matki.
Mila jedna tylko nie wiedziała, że Tora jest w mieście. Fürst przyjechał w sobotę rano i zaraz mu to powiedziano. Podobnie jak konsul sądził, że Tora zechce się docisnąć do ołtarza, należało tedy zapobiec, by nie dotarła do Mili, by nie przysłała jej listu, czy jakiejś wiadomości. Dano instrukcje otoczeniu, które zresztą składało się z członków obu rodzin. Druchny przybyły w niedzielę i one były krewne, z wyjątkiem jednej jedynej, zamiejscowej. Mili powiedziano tylko, że stronnictwo przeciwne pobite zostało i zniweczone, a obie strony pragną pokoju. Ojciec przyrzekł z całych sił wspomagać szkołę, która może doskonałe dać rezultaty, jeśli tylko odrzuci się pewne dziwactwa. Za tę obietnicę była Mila ojcu bardzo wdzięczna. Czemuż, na miły Bóg, nie żyć w zgodzie? Fürst również był skłonny do zgody i podkreślił, że Tomasz Rendalen