Wszyscy, przybywający na plac targowy z pobliskich ulic, widzieli coś czerwonego przy otwartych, dębowych drzwiach kościoła. Była to czerwona koszula rosłego marynarza. Kościelny chciał go usunąć, ale nie mógł się docisnąć, gdyż wokoło stały kobiety, chcące dostać dobre miejsce. Powiedział im, że ma tyleż prawa stać tu co i one. Rzecz nie ulegała kwestji. Był obcy i nikt go w mieście nie znał. Z pewnych oznak wysnuto wniosek, że musiał służyć na okręcie wojennym. Był to mocarz, co się zowie. Na schodach kościelnych i w ich pobliżu stały jeno starsze i młodsze kobiety, nie mogące znaleźć wewnątrz miejsca. Ile razy ktoś zajrzał do kościoła, widział aż do chóru same jeno kapelusze, kwiaty, pióra i welony. Jedna jedyna, odkryta głowa męska w rzędzie ławek, wyglądała niby przejrzała, osamotniona ostrężyna na krzaku o późnej jesieni. Uradowałałyby się łase na kobiety oczy Jmści pana Maksa Kurta, gdyby mógł wstać z grobu, zwłaszcza, przednie rzędy zajęły młode dziewczęta, nader szczęśliwe jakoś w walce o miejsce.
Na rynku i schodach widniały same jeno parasolki, tworzące wielobarwny namiot, pod którego nakryciem rozpowiadano sobie pieprzne historyjki. Dar konsula dla niezamożnych położnic uznano za nader nieszczęśliwy pomysł... Cóż się stało tak taktownemu zawsze Englowi...? Powód upatrywano w tem, że pani Wingard była przewodniczącą zakładu. Ona to, widać przez złośliwość, skłoniła go do tego. Na schodach stały także dwie biedne siostry, które utrzymywały klub i hotel, aż do chwili, kiedy przeszedł w ręce gospodyni Englów. Nie miały oczywiście żadnej ochoty szczędzić Engla, ni jego gości.
Dalej jawiły się parasolki jeno sporadycznie, panowały tu wyłącznie chustki i stała młodzież gołowąsa.
Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/337
Ta strona została przepisana.