Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/341

Ta strona została przepisana.

wiedział? Potem rozległy się syki i popłynęły wstecz, aż do stojących w głębi.
Fürst stanął. Oczy jego cofnęły się wgłąb, jakby pod cieciem drobnego dżdżu. Ręka, okryta rękawiczką, sięgła do kieszeni, dobył chustki, przepojonej dyskretnemi perfumami, i wytarł nos. Potem poszedł dalej, a świta otoczyła go zwartszem kołem.
W kościele wydało mu się ciemno, bezpośrednio po przejściu z jaskrawego światła dziennego. Ale w tej ciemni błyszczały wszędzie oczy, kobiece oczy.
Siedziały tu przyjaciółki Tory! Poznał je i obejrzał jedną po drugiej. Siedziały w pierwszym rzędzie baczne, niespokojne, groźne. Coś tedy musiało wisieć w powietrzu! W tej chwili zatętniły dzwony kościelne, bo powóz narzeczonej ukazał się na skraju placu targowego. Cóż się teraz stanie?
Przed kościołem powstał ruch, albowiem powóz oblubienicy, pani Gröndal, powozy z druchnami i stangret w szarej liberji chcieli koniecznie dotrzeć pod sam kościół. Stojący bliżej cofnęli się wstecz, by zrobić miejsce, ale stojący za nimi jęli się bronić popychającym tak, że uderzono o szyby powozów, co wywołało przestrach jadących. Konsul Engel wysunął głowę i coś mówił, ale nie było słychać. Wysiadł, a policja zrobiła zaraz miejsce bogaczowi, córce jego druchnom. Ustawili się i ruszyli naprzód, środkiem szpaleru, jaki im zrobiono.
Mila Wyglądała z wiankiem mirtowym w rudawych włosach jak poprawny wytwór angielskiego akademika. Rysy twarzy regularne i delikatne, oraz cera niezmiernie biała czyniły to porównanie jeszcze słuszniejszem. Bardzo piękne, opadające nieco linje pleców i śliczne ramiona dopełniły postaci, wyobrażającej wstydliwą dziewicę.