Po dziewięciu miesiącach musiała go odłączyć, gdyż wzburzenie i strach, w jakich ciągle żyła, oddziaływały przez pokarm na dziecko.
Toczyła straszny bój przez trzy dni i trzy noce z rzędu. Przez cały ten czas dziecko nie chciało dobrowolnie przyjąć kropli mleka, ni innej pożywki. Tomasyna chodziła cicho po kurytarzu, czy pokoju i, słysząc ten ochrypły wrzask, niepodobny do głosu dziecka, a nie mogąc wejść, ni pomóc, doznawała wstydu na wspomnienie tego, co myślała i co postanowiła, zanim powiła syna. Chłopiec płakał w sypialni, a matka poza jej obrębem.
Ta pierwsza wielka walka o pokarm matczyny nie wypadła korzystnie, bo krzyki wzmogły się jeszcze bardziej. Tomasyna była silna i cierpliwa, ale chłopak doprowadził do tego, że schudła i stała się nerwową. Sądząc, że to minie, doczekała roku i czekała dalej, ale Tomcio, w miarę nabierania sił, wrzeszczał coraz to wytrwalej.
Trzeba się było jąć jakiejś metody zaradczej. Uczone dzieła nie dawały wskazówek, a może ich nie zrozumiała. Tomasyna zasięgła rady doświadczonych ludzi, a ci powiedzieli, by dostarczała dziecku rozrywek. Przez czas jakiś szło dobrze, Tomcio milkł na widok nowości, ale nie chciał patrzeć dwa razy na jedno. Jeśli o tem zapomniała, wówczas nawet nowy przedmiot nie mógł go uspokoić. Ktoś jej poradził, by dała mu krzyczeć, jak długo chce. I krzyczał też straszliwie! Nie mógłby się wywiązać lepiej z zadania, gdyby był przedstawicielem całej nędzy miasta i wszystkich jego utrapień. Przekonana, że w ten sposób zadręczy ją i siebie samego na śmierć, Tomasyna jęła się od-
Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/79
Ta strona została przepisana.