jej nocą, a w ciągu ostatnich dwu miesięcy niemal całkiem pokojowe przybrał manjery. Powitała go szczęśliwa i dumna.
Pierwsze godziny dnia upłynęły wśród radości i spokoju. Około dziewiątej siedział już na podłodze w nowej sukience, otoczony mnóstwem zabawek, otrzymanych od matki i krewnych, Tomasyna zaś, przybrana w pełną galę, czytała przy oknie Copperfielda.Spróbowała odświeżyć powietrze, ale wnet zamknęła okno, bo chłodno jeszcze było.
Nagle wezwano ją do kuchni. Tomcio nie lubił zostawać sam, ale dziś zajęty tak był nowemi zabawkami, że się ośmieliła odejść, z ostrożności tylko obierając drogę przez sypialnię i otwierając drzwi kuchenne, by słyszeć jego wołanie. Ale zachowywał się cicho i mogła wszystko załatwić.
Cisza wielka, zgoła podejrzana, panowała w pokoju. Tomcio zauważył książkę, którą czytała matka. Pociągnęła go ona, albowiem angielskim obyczajem miała barwną okładkę z obrazkiem. Spostrzegł, że leży na stole, i powziął chętkę poczytania trochę, o ileby się to dało uskutecznić bez wielkich trudności.
Gdy matka wyszła, wstał, przeszedł chwiejnym krokiem pokój, przystawił podnóżek do stołu, a nie mogąc ująć książki, strącił ją na ziemię, poczem zajął poprzednią pozycję wśród zabawek. Przez chwilę musiał sobie przypominać doświadczenia poczynione już z innemi książkami, a ciągle zapominane na nowo, mianowicie, że trudno jest czytać kilkanaście kartek naraz. Z jedną, lub dwoma sprawa szła łatwiej. Doszedłszy do tego, jął je wyrywać z zapałem i w chwili powrotu matki nagromadził ze dwadzieścia koło siebie.
Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/83
Ta strona została przepisana.