Strona:Boecker-Stove - Chata wuja Tomasza.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.
134
Chata wuja Tomasza

wy ukartowanej przeciwko im obojgu. List kończył się wyrazami nadziei i wdzięczności Bogu, oraz czułem zapewnieniem o niezmiennem przywiązaniu. To wszystko było okropniejszem, niż śmierć dla biednego Augustyna.
Odpowiedział jej natychmiast: „Otrzymałem twe pismo zapóźno. Uwierzyłem oszukaństwu, i z rozpaczy ożeniłem się. Wszystko skończone. Pozostaje nam zapomnieć o przeszłości“.
Tak się zakończył romans Augustyna, tak rozprysł się jego promienny ideał; a pozostała pozioma rzeczywistość. Życie jego odtąd głuche, puste, jak piaskowa płaszczyzna brzegów morskich po odpływie wód, z których ani szmer połyskujących bałwanów, ani śpiew marynarzy, ani plusk wioseł kołyszących się na ich falach łodzi nie miał dolecieć uszu jego.
W romansach kończy się zwykle nieszczęśliwa miłość śmiercią kochanków i natem koniec; w bajce taki koniec jest bardzo właściwy, ale w rzeczywistości, gdy wszystko dla nas umiera, co życie opromieniało — sami nie umieramy. Jako zwykli śmiertelnicy musimy nadal jeść, pić, stroić się, bawić, jeździć w odwiedziny, rozmawiać, czytać, kupować, sprzedawać, słowem pozostaje to wszystko, co się pospolicie nazywa życiem. Wszystko to czekało Augustyna. Gdyby żona jego była żoną w najzacniejszem słowa tego znaczeniu, możeby jeszcze, jak niektóre inne niewiasty, potrafiła osłodzić żywot, możeby jeszcze powiązała pozrywane nici jego żywota i zrobiła z nich nową, wzorzystą tkaninę. Lecz Marja Saint-Clare ani nawet przypuszczała, żeby w życiu jej męża był jakikolwiek rozstrój. Marja, jakeśmy rzekli, była piękną, miała śliczne oczy, a w dodatku sto tysięcy dolarów; lecz na nieszczęście żaden z tych kosztownych klejnotów nie mógł być lekarstwem, jakiego potrzeba było dla zbolałego serca. Jeżeli jej się zdarzyło zastać męża leżącego bezwładnie na sofie, z twarzą bladą jak płótno, z wyrazem ciężkich boleści ducha, gdy narzekał na gwałtowny ból głowy, Marja doradzała mu wąchanie jakiegokolwiek spirytusu. Gdy zaś upływały całe tygodnie a bladość i ból głowy nie ustawały, mówiła tylko, że nie spodziewała się, ażeby Saint-Clare był tak chorowity. Okazało się jednak, że cierpiał często na ból głowy; było to prawdziwem nieszczęściem dla Marji, gdyż w czasie takich napadów mąż jej nie chciał wyjeżdżać z nią w gościnę, a jej samej w tak krótkim po ślubie czasie, przyznacie, że jakoś nie uchodziło. Augustyn cieszył się w duchu z tej nieprzenikliwości żony; lecz gdy ostygły czułości i wylania serca w miodowych miesiącach, z niemałem zadziwieniem spostrzegł natychmiast, że ładniuchna młoda kobieta, przed zamążpójściem zepsuta pieszczotami i dogadzaniem we wszystkiem, może stać się tyranem dla męża i domowników. Marja nigdy nie miała w duszy wielkiego zasobu przywiązania; teraz zaś i ów mały zapas uczucia, który był niegdyś w jej sercu, zniknął pod warstwą strasznego samolubstwa, połączonego z uporem i tępością umysłu. Krom popędów owego samolubstwa, nie doznawała żadnych innych uczuć. Od niemowlęctwa otaczali ją niewolnicy jej ojca, rzekłbyś na to tylko stworzeni, ażeby odgadywać i uprzedzać wszystkie jej zachcenia; nigdy nie przyszło jej nawet na myśl, że czarni mogą