Strona:Boecker-Stove - Chata wuja Tomasza.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.
220
Chata wuja Tomasza

złości, trzeba wam było słyszeć, jak mnie przeklinała. Oj, oj, oj!... Topsy najgorsza z najgorszych...
I podskakiwała z podniesioną głową, dumna z tak wielkiego odznaczenia się wśród innych.
Każdej niedzieli uczyła panna Ofelja z uroczystą powagą i gorliwością katechizmu Topsy, która, mając szczególniejszą pamięć, z łatwością wszystko pojmowała, co bardzo zachęcało nauczycielkę.
— Myślisz, kuzynko, że to przyniesie jej korzyść? — spytał Saint-Clare.
— Spodziewam się; toć to rzecz ważna nauczyć dzieci pierwszych zasad wiary.
— Bez względu na to, czy rozumieją lub nie?
— Z początku dzieci wszystkiego nie pojmują, ale tego, czego się nauczyły, z pewnością nie zapomną i rychlej — czy później zrozumieją.
— Przyznam się, nie rozumiem wielu rzeczy z katechizmu do tej pory, chociaż uczyłaś mnie bardzo gorliwie, gdym był mały.
— O, jakżeś się pilnie uczył, mój Augustynie, rokowałeś jak najlepsze nadzieje.
— Czyżem zawiódł oczekiwania, kuzynko? — spytał Saint-Clare.
— Chciałabym, mój Augustynie, abyś był teraz tak doskonałym, jak byłeś dzieckiem jeszcze.
— Tego i ja sobie życzę. Dobrze więc, kuzynko, uzbrój się w odwagę i cierpliwość, ucz katechizmu Topsy; a być może, że coś z tego wyniknie dobrego.
W czasie tej rozmowy Topsy ze skromnie złożonemi rękoma stała z pokorną miną, i za danym znakiem zaczęła mówić:
— Nasi pierwsi rodzice, zostawieni własnej woli, straciwszy pierwiastkową swą niewinność, w której ich Bóg stworzył, wypadli ze stanu...
Jakaś ciekawość i chęć zapytania widocznie odbiły się na jej twarzy.
— Czego chcesz? — pytała panna Ofelja.
— Za pozwoleniem, proszę pani — rzekła Topsy — czy to ze stanu Kentucky?
— Co? jaki stan?
— Stan, z którego oni wypadli? — odpowiedziała Topsy; — pan Saint-Clare mówił, że my przybyli ze stanu Kentucky.
Saint-Clare parsknął głośnym śmiechem.
— Objaśnij ją, kuzynko; bo jeżeli nie wytłómaczysz jej tekstu, to ona sama go sobie wytłómaczy... i to w sposób, jak co dopiero słyszałaś.
— Zmiłuj się, Augustynie, nie żartuj! Cóż ja zdołam zdziałać, jeżeli będziesz się śmiał ze wszystkiego? — rzekła poważnie panna Ofelja.
— Dobrze, przyrzekam więc nadal nie przeszkadzać, — rzekł Saint-Clare i wziąwszy gazety, poszedł do salonu.
Topsy odpowiada na pytania doskonale, czasami tylko przestawiając, przekręcając wyrazy w sposób dziwnie śmieszny, nie zważając na poprawki panny Ofelji. Pomimo przyrzeczeń, Saint-Clare nie zważając