Strona:Boecker-Stove - Chata wuja Tomasza.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.
22
Chata wuja Tomasza

Większe zjazdy gości, na które trzeba było wystawiać wytworne obiady i kolacje, podniecały zwykle siły moralne ciotki Klotyldy: z pewną więc wewnętrzną rozkoszą patrzała na walizy, kufry, pudła itp., zawalające kurytarz — zwiastowały one bowiem cały szereg kulinarnych zabiegów, któremi się miała popisać.

Dwaj jak węgiel czarni chłopacy, o kędzierzawych włosach, uczyli malutką swą siostrzyczkę chodzić.

W obecnej chwili, jak to już powiedzieliśmy, stała przed piecem i uważnie pilnowała przysmaków — nie przeszkadzajmy jej przeto, a obejrzyjmy sobie wnętrze chatki.
W jednym kącie stało łóżko, starannie białą kapą przykryte; przed łóżkiem był dywan, miejsce to było widocznie pierwsze, niejako honorowe w izbie. Ciotka Klotylda, jako kobieta, mająca niejakie stosunki, chociaż pośrednie z wyższem towarzystwem, musiała mieć jakiś kącik