Strona:Boecker-Stove - Chata wuja Tomasza.djvu/355

Ta strona została uwierzytelniona.
351
przez Boecker Stove

ROZDZIAŁ XXXIX.
Podstęp.

Strych domu Legrisa był niezmiernie obszerny, bez żadnych ozdób, pokryty kurzem i pajęczyną, zawalony staremi, zużytemi meblami, które kiedyś, za czasów bogatych właścicieli plantacji, przepysznie ozdobiały wspaniałe salony; lecz później zapomniane w pustych pokojach, lub stoczone przez robactwo, zostały tam złożone. Kilka ogromnych skrzyń, w których niegdyś przywieziono te meble, stało pustych przy ścianie. Przez brudne, zadymione szyby małej dziury w dachu padało słabe światełko na krzesła o wysokich poręczach, na stoły, pokryte warstwą pyłu, pamiętające lepsze czasy. Sam widok tych rupieci był ponury, a krążące o nich legendy, powiększały stokrotnie przesądną bojaźń murzynów. Pan Legris, rozgniewany na pewną murzynkę, zamknął ją tam na kilka tygodni. Co z nią robiono, nie możemy wiedzieć i sami nawet niewolnicy z niepewnością i cicho tylko szepcą o tem. To jednakże pewna, że trupa nieszczęśliwej nakoniec stamtąd zniesiono i gdzieś pochowano. Odtąd przekleństwa, złorzeczenia, łoskot silnych uderzeń, rozdzierające krzyki, rozpaczliwe jęki, jak upewniają, rozlegały się bezustannie w tych miejscach. Legris, gdy się dowiedział o tych powieściach, wpadł w wściekłość i zagroził, że pierwszego, kto się odważy opowiadać coś podobnego, zamknie tam skutego, aby się osobiście przekonał o prawdzie tego, co opowiadają. Pogróżka okazała się skuteczną, opowiadania ustały, ale wcale się nie zmniejszyła wiara w krążące powieści.
Niewolnicy unikali schodów wiodących na strych, starali się o ile możności omijać nawet kurytarz przed schodami — i legenda poszła w zapomnienie. Lecz przyszło na myśl Kassy ożywić przesądną bojaźń Legris i korzystać z niej, dla oswobodzenia siebie i swej towarzyszki z niewoli.
Pokój sypialny Kassy był tuż pod strychem. Pewnego dnia bez oznajmienia panu Legris, sama kazała przenosić z wielkim zachodem wszystkie meble i rzeczy swoje do pokoju na drugim końcu domu. W chwili, gdy służący, użyci do tego, chodzili tam i napowrót bezładnie i biegali z wielką gorliwością, Legris, wróciwszy z konnej przejażdżki, wszedł do domu.
— Hola, Kassy, co to jest, co ci przyszło do głowy? — spytał głośno.
— Nic, chcę tylko zmienić pokój — odpowiedziała ponurym głosem.
— I dlaczego, jeżeli łaska?
— Dlatego, że chcę — odpowiedziała.
— Lecz dlaczego, do djabła, tak chcesz?
— Bo chciałabym spać gdziekolwiek bądź!
— Spać? A kto ci przeszkadza spać?
— Powiedziałabym ci, gdybyś chciał słuchać — odrzekła obojętnie.
— Hę, opowiedziałabyś, czarownico?