Strona:Boecker-Stove - Chata wuja Tomasza.djvu/382

Ta strona została uwierzytelniona.
378
Chata wuja Tomasza

za swój heroizm; uciekłszy po raz trzeci, pisał do swoich przyjaciół, że powróci jeszcze, aby oswobodzić siostrę swoją. Czy ten człowiek według twego zdania, łaskawy czytelniku, jest zbrodniarzem, czy też bohaterem? Czy sam dla wybawienia swej siostry nie zrobiłbyś tego? Czyż możesz więc go potępiać za to?
Wróćmy do naszych przyjaciół, którzy, ocierając łzy rozczulenia i radości, zebrali się około przyzwoicie nakrytego stołu, aby się wspólnie cieszyć i używać nowego szczęścia. Kassy nie rychło odzyskała zupełną przytomność i spokój; trzymając małą Elżbietę na kolanach, często z zachwyceniem ją ściskała. Mała, z zadziwieniem patrząc na nią, nie mogła zrozumieć, dlaczego babcia nie chce jeść bułek, które jej do ust gwałtem wkładała. I kiedy Kassy mówiła, że znalazła coś lepszego, słodszego od ciastek i cukierków, mała patrzała na nią dużemi oczami, nie mogąc pojąć, żeby mogło być coś słodszego od cukierków.
W kilku dniach zmieniła się Kassy nie do poznania; wyraz jej twarzy ponury, rozpaczliwy, zmienił się na słodki, łagodny; zdawała się być cała przejęta miłością rodzicielską, cała oddana dzieciom, które przez tyle lat odrywano od jej piersi. Jej serce zdawało się więcej zwracać ku wnuczce, jak ku własnej córce; bo w dziecięciu widziała doskonały obraz tej, którą utraciła i mała Elżbieta była jakby kwiecistym węzłem sympatji i czułości między babką i matką. Niezachwiana, rozsądna, pobożna Elżbieta, wykształcona ciągłem czytaniem książek, była doskonałym przewodnikiem dla niespokojnego, zmoczonego umysłu biednej swej matki. Pod tak zbawiennym wpływem stała się Kassy wkrótce czułą i pobożną chrześcijanką.
We dwa dni potem pani de Thoux, oddając swe interesy w ręce Jerzego, oświadczyła chęć podzielenia z nim swej znacznej fortuny, którą jej mąż zostawił.
— O, droga moja Emiljo! — odpowiedział jej brat — dostarcz mi tylko środków do zupełnego wykształcenia się, czegom zawsze tak gorąco pragnął, o więcej nie śmiem cię prosić.
Po długim, rozważnym namyśle, postanowiono udać się do Francji. Wkrótce cała rodzina wyjechała, zabrawszy z sobą Ewelinę, która wdziękami swemi podbiła serce pomocnika kapitana okrętu i po przybyciu do Hawru została jego żoną.
Jerzy przez cztery lata, z zadziwiającą pilnością uczęszczając na kursa uniwersytetu paryskiego, został prawdziwie wykształconym człowiekiem. Zamieszki polityczne zmusiły całą rodzinę wrócić do Ameryki.
Nie mamy nic szczególnego do powiedzenia naszemu czytelnikowi o innych osobach. Kilka słów tylko o Topsy i o pannie Ofelji i jeden rozdział pożegnalny poświęcimy jeszcze naszemu przyjacielowi, Jerzemu Szelby.
Panna Ofelja wzięła z sobą Topsy do Stanu Wermont, co niemało zadziwiło rozsądne, poważne towarzystwo, które w Nowej Anglji wyłącznie nazywa siebie naszym światem. Nasz świat uważał Topsy za dziwny i wcale niepotrzebny nabytek w swym tak doskonałym organiźmie; lecz gorliwe i wytrwałe usiłowania panny Ofelji w pełnieniu swej powinności, wywarły nakoniec pomyślny skutek.